poniedziałek, 31 sierpnia 2009

Zarobiony jestem

Jak tam synek ci jest na tych wakacyjach

Matulu, dzieci może majo wakacyje, ale jo już robię od tygodnia
. Najsampierw derektor kazoł se poczytoć statut szkoły co bym wiedzioł jak u nich jest. Potem musiołem wyrychtować plan nauczania, a jak wyrychtowałem to trza było poprawiać. Wreszcie dostołem polecenie wypicować klasę. Znaczy się ją przyozdobić. Chciołem sie wymigoć, że zrobię w ciagu roku, że chce dać uczniom się wykazoć. Derektor to jednok winkszy cwaniok i kazoł na powitanie samemu wyrychtować, a potem se z uczniomi bynde poprowioł.

Siodłem w chałpie i zaczołem wycinoć coś z kartonu, a tu tyść wpado, zeby mu pomóc i gapi się.
A co ty robisz?
A do roboty takie tom.
Przewolił ślepiomi, ale grubsze słowo w gębie przeżuł, bo mu byłem potrzebny. Jo był tyściowi potrzebny. W tokim byłem szoku, że do tych wycinanek nie mogłem wrócić.

Teroz sobie poukłodołem wszystkie te pomoce dydaktyczne, które zgromadziłem w ubiegłym roku. Porozpisywołem co i kiedy wykorzystoć. Podgapiłem co tam jestw bibliotece i jok na wiejską szkołę to nawet mają parę nowych ksionżek i jakieś nawet programy multimedialne. Ino do angielskiego bida. Nawet słowniki dość marne.

Jutro wielki start i derektor pedzioł, że se posiedzim. Analizy byndo i każdy ma wymyślić co byndzie porobioł na godzinach "karcianych". Od wrzesnia uczyciele majo dostoć podwyżkę, ale za to muszom pracować o godzinę dłużyj. I to o tako nurmalno godzinę, co to mo 60 minut.

Niby prosto sprawo, ale jak zaczeni liczyć to wyszło, że braknie miejsca i czasu by wszystkie się pochwoliły tą godziną. Bo pracowoć mało. Jeszcze trza się chwolić. Tymczasem o 14.30 jest autobus dla dziecioków i tyla roboty w szkole z dzieciokomi. Potem to se możno zrobić zajęcia ze sobo, ale trudno sie takimi zajęciomi chwolić. Tak winc kumbinatury w Warszawie chcioły dobrze, a wylizie jok zwykle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz