środa, 12 sierpnia 2009

Moje z wiśnią mocowanie

Praca uszlachetnia. Babunia wymyśliła, że staro wiśnię trza wyciąć. Uczyciel na wakacjach, bambuch rośnie, więc do roboty sie rwołem. Siodła se babunia i śmieje;
Co się ciumbaryku tak w łepetyne skrabiesz.

No obmyślam strategię

Bieri piłe i rżnij. Co tu dumać.

No właśnie to jest ta strategia, bo skund wziąć piłę? Do tego -tu wymownym ruchem głowy wskazałem na sadybę tyścia- nie pójdę.

Od czego jest allegro? Najszła piła to i najszła ochota do jej wypróbowania.

brum brum i po jednej gałęzi. Fajno robota. Tylko 8 godzin i po wiśni została ino dziura w ziemi.

Nu widzisz, tyś całkiem udatny- pochwaliła babunia.

Ja miałem sporo gimnastyki, bo i gałęzie pociąć, i potem pień obalić, i wykarczować pieniek, a zabawa z korzeniami to najgorsza sprawa. Wreszcie pociąć i porąbać drzewo oraz poukładać pod szopą. Fajno robota, bo widać konkretny efekt. Tylko czemu dzisiaj tak wszystkie gnaty bolą?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz